W tym tygodniu poza spotkaniem z ambasadorem, z Meheret uciekłyśmy trzy razy z ogrodu, żeby poprzymierzać sukienki. Niechcący trzy razy. Poszłybyśmy tylko raz, ale pierwszego dnia nie miałam ze sobą telefonu (a wiadomo chciałyśmy porobić sobie zdjęcia), drugiego razu pani od sklepu wracała już do domu, na szczęście za trzecim razem udało nam się uwiecznić nasz dowód zbrodni. Któregoś dnia tak jak zawsze, z Meheret czyściłyśmy grządki, nagle moja towarzyszka zaczęła opowiadać, że dzisiaj w Dilla jest święto regionalne i że w sklepie przy klinice znajdują się typowe dla tego regionu sukienki. Nawet nie wiedziałam, że na terenie naszej placówki jest jakiś sklep, ale jak spojrzałam w błyszczące oczy Meheret to coś czułam, że zaraz nawet się dowiem jak wygląda tenże butik od środka. Tak więc już po chwili sprintem biegłyśmy w jego stronę, niespostrzeżone prawie przez nikogo. Sklep był zamknięty, ale pani która jest za niego odpowiedzialna, też obsługuję tutejszą a la kawia...