Władza jest bardzo niebezpieczna. Niektórzy ludzie dążą do niej specjalnie,
pragną jej mieć coraz więcej. Inni dostają ją ze względu na sytuację życiową, w
której się znaleźli, zazwyczaj wiąże się to z posiadanym majątkiem, nazwiskiem,
wybitnymi umiejętnościami. Wydaję mi się, że już samo dążenie do posiadania
coraz większej władzy nad innymi jest przejawem dużej pychy u człowieka, a dla
tych którzy nie dążą, ale przez okoliczności życiowe ją mają dla tych również jest
ogromnym niebezpieczeństwem, ale też możliwością żeby zostać świętym.
My wszyscy jesteśmy sprawdzani codziennie, co z daną nam władzą robimy, bo
każdy praktycznie codziennie znajduję się w sytuacji kiedy ma władzę nad kimś
innym (większą lub mniejszą, ale ma). Przejawia się to w różnych sytuacjach
ktoś poprosi nas o pomoc, bo mamy większe doświadczenie albo po prostu
potrafimy coś zrobić, a ta druga osoba tego jeszcze nigdy nie robiła. Teraz
pytanie jak naszą władzę wykorzystamy, czy pomożemy czy raczej odmówimy. Jeżeli
podejmiemy wysiłek i postanowimy pomóc czy zrobimy to dlatego żeby podbudować
swoje ego; czy ze względu na świadomość, że pomoc tego człowieka może być nam
kiedyś potrzebna; ze zwykłego obowiązku; niezręcznie byłoby nam odmówić; czy
może po prostu z dobrego serca, litując się nad tym człowiekiem. Mając na uwadzę,
że pomimo tego, że on nam nigdy nic nie da, może nawet nigdy go już nie
zobaczymy, ta pomoc w żaden sposób nie podbuduje naszego ego, tylko po prostu
będziemy się cieszyć, że komuś pomogliśmy i z tego, że ten konkretny talent
który dostaliśmy od Boga w tym momencie podwoiliśmy, a nie zakopaliśmy. Pytanie
też, w jaki sposób pomożemy, czy z uśmiechem, z łaską, od niechcenia, żeby jak najszybciej
skończyć, czy może pomożemy w taki sposób,
żeby ta druga osoba czuła się dobrze, z tym że o coś nas prosi. Nie będzie
czuła, że jest problemem, tylko to że chcemy jej pomóc, a może ją nawet czegoś
nauczyć. Może w naszych oczach zobaczy, wiarę w to, że w przyszłości sama sobie
poradzi bo jest zdolna, a może to, że to nic złego prosić o pomoc bo każdy z
nas w jakieś dziedzinie pomocy potrzebuje, a żyjemy w społeczeństwie po to,
żeby nawzajem jeden drugiemu pomagał w tym co akurat potrafi robić. Musi być to
mądra pomoc, nie taka co wyręcza innych, tylko taka która innych pobudza do dalszego
działania.
Obserwuję zachowanie innych (naocznie i z kartek historii), tych co mają
władzę też i widzę jakie ona może wprowadzić spustoszenie. Jak łatwo pycha rozwija
się w człowieku, który ma władzę. Łatwo
może psuć zapał, dobre samopoczucie, zniechęcać podjęcia inicjatywy przez tych,
którzy od tego człowieka w jakimś stopniu są zależni. Bardzo niebezpieczne jest
to, że wielu ludzi posiadających władzę widzi tylko i wyłącznie możliwości z
nią związane, a nie obowiązki. Nie widzą tego, że jeśli mają władzę nad innymi
tu na ziemi to spoczywa na nich przede wszystkim ogromna odpowiedzialność. Nie
widzą tego, że powinni robić więcej od podwładnych, poddanych, osób od siebie
zależnych, że muszą mieć na uwadze to aby słuchać tego co mówią, jak się czują
i przede wszystkim nie widzą tego, że to oni w największym stopniu powinni od
siebie wymagać. To ja muszę ciągle pracować nad swoją pychą, żebym nie
krzywdziła innch, żeby moje ja nie niszczyło innych talentów, żeby moje ja nie
niszczyło ich dobrych intencji. To przede wszystkim ja muszę panować nad sobą i
nad swoimi emocjami. To ja, nawet jeśli nie podoba mi się coś w zachowaniu innych,
muszę być opanowana, to ja muszę dać im przykład jak powinni się zachowywać, to
ja muszę stworzyć taką sytuację, żeby każdy miał możliwość wypowiedzenia
swojego zdania, ze świadomością tego, że mogą mówić prawdę, a nie to co chcę
usłyszeć. Człowiek posiadający władzę przede wszystkim powinien wymagać od
siebie, a potem od innych. Winy najpierw szukać w sobie, a potem w innych,
gdzie to on czegoś nie dopilnował, a potem szukać tego czego inni nie
dopilnowali. To wszystko jest bardzo ciężkie bo jesteśmy tylko ludźmi, do
doskonałości nam daleko. Nikt nigdy idealny nie będzie i każdy z nas do końca
życia nieważne jakby się starał będzie popełniać błedy, ale możemy albo nasze
błedy wypierać i iść w zaparte, bo nasza pycha nie pozwoli nam do przyznania
się do błędu, albo stanąć w prawdzie z samym sobą przeprosić, przyznać komuś
rację i postarać się następnym razem być lepszym, ale do tego z kolei potrzeba
pokory i wytrwałości, bo upadać będziemy wiele razy. Najważniejsza nie jest
sama liczba tych upadków, tylko to żeby po każdym upadku się nie załamywać, że
pomimo naszych starań kolejny raz byliśmy dla kogoś niedobrzy. Po prostu starać
się dalej, dalej i dalej, żeby tych upadków było mniej, ale nieważne ile by ich
nie było zawsze po każdym się podnosić.
Sama z siebie jestem tym bardzo zmęczona, że ludzie podbudowują swoją
wartość z samego faktu posiadania władzy. Nie widzą tego, że samo posiadanie
nie dodaje im wartość, tylko to w jaki sposób postępują z ludźmi, przy
posiadanej przez siebie władzy. Bóg może nam ją dać, ale może również w każdej
chwili odebrać. Daje ją po to, że wierzy, że będziemy się starać ten dar
wykorzystywać dobrze, a zabiera nam wtedy, żeby ratować nas od pychy. Wydaję mi
się, że nic nie jest lepszym lekarstwem na pychę, jak upokorzenie. Zastanawiam
się ile razy, wybierałam swoje ja, zamiast swojego ja nie wybierać, ile razy
ktoś chciał coś dobrze, a ja słowem albo czynem, tą dobroć niszczyłam, ile razy
ktoś przeze mnie płakał albo czuł się ze sobą źle, bo w danym momencie wybrałam
swoje ja, zamiast od siebie wymagać. Wiem jak ja się z tym źle czuję, jak ktoś
wykorzystuje swoją pozycję w stosunku do mnie. Wiem jak źle mi z tym jak widzę
jak ktoś innny chce dobrze, ale człowiek który akurat ma władzę zamiast budować
niszczy, bo jego ja jest ważniejsze. Tu na ziemi zawsze tak będzie bo jesteśmy
tylko ludźmi, kiedyś Pan Bóg mi pokaże ile razy ja skrzywdziłam innych przez
swoje ego i na samą myśl nawet teraz płaczę, że w tym co mnie tu najbardziej
męczy, sama biorę czynny udział. Bóg dał nam sumienie, żebyśmy zauważali
potrzebę własnej zmiany, a swojego Syna, po to abyśmy mieli od Kogo czerpać
przykład. Tylko Jezus mając władzę nad nami wszystkimi, mogąc zrobić na ziemi
wszystko co chciał, zamiast brać co mu się należy – to służył, zamiast zrzucać
na wszystkich krzyże i odpowiedzialność za ich własne grzechy, sam jeden
wszystkie krzyże i ludzkie grzechy wziął na siebie, a odpowiedzialność którą
myśmy powinni być obarczeni, sam przyjął. Na ziemi od pychy i jej
konskewencji nie uciekniemy, jest ona w naturze ludzkiej, sprawiedliwości stu procentowej na każdej płaszczyźnie też tu nie znajdziemy, ale wiem
jedno, że trzeba robić wszystko, żeby być lepszym, żeby być jednym z tych którzy
bardziej podbudowują innych, a w sytuacjach w których jest odwrotnie, dają sobie
możliwość zauważenia upomnień od Boga, że robię źle, że powinni kogoś
przeprosić i przyznać się do swojego błędu. Myślę, że Pan Bóg ma wiele powodów, żeby pokazywać nam takie
sytuacje, ja na razie widzę dwie. Pierwsza to współczuć tym, którzy władze źle
wykorzystują. Zamiast czuć do nich złość, widzieć raczej w nich biednych ludzi,
którzy doszukują się wartości w czymś co wartości żadnej nie ma. Dzięki temu
będziemy w stanie się za nich modlić. Bóg dał nam świadomość, a w naszej gestii
jest to jak naszą świadomość wykorzystamy, czy będziemy się na nich złościć i
życzyć im źle, czy podejmiemy za nich modlitwę i jakieś wyrzeczenie; czy
będziemy szukać w nich raczej pierwiastka dobra, czy może będziemy doszukiwać
się samego zła. Kiedyś odpowiemy za to, co zrobiliśmy żeby tych ludzi ratować.
Druga to ta, żeby pamiętać jak się czuliśmy jak ktoś w taki sposób traktował nas lub innych. Pamiętając skutki takiego traktowania, zawsze mieć na uwadze to,
kiedy takie zachowanie będziemy widzieć u siebie. Jeżeli tak będę się starała postępować, dopiero wtedy będę mogła znaleźć
się w tym miejscu, gdzie najbardziej chcę się znaleźć, za którym najbardziej
tęsknię. Miejsce którego tu na ziemi nie znajdę. Tam
jest Jedyny sprawiedliwy, ten który mając największą władzę jaka kiedykolwiek była dana komuś
tu na ziemi, nie wykorzystał jej, ale przyjął całkowicie związaną z
nią odpowiedzialność.