Przejdź do głównej zawartości

Posty

20.03.2024

             Kobiety mają bardzo ciężki żywot w Dilla. Na naszej placówce pracują głównie kobiety. Siostry wolą je zatrudniać bo wiedzą, że zarobione przez nie pieniądze będą przeznaczone na utrzymanie domu i dzieci (mężczyźni są skłonni wydawać je na własne potrzeby). Nie chcę nikogo krzywdzić, może nie mam racji, ale z tego co słyszę i widzę to kobiety są matkami i ojcami w jednym. To one zajmują się domem, zarabiają na jego utrzymanie i jeszcze wychowują dzieci. W wielu domach nie ma ojca bo umarł bardzo młodo (bardzo często powodem śmierci było zażywanie narkotyku, tzw. czadu) albo odszedł do innej kobiety. Z kolei ci co są w domu, bardzo często nie czują za niego odpowiedzialności: ani za dom, ani za dzieci i żonę. Nie czują obowiązku utrzymania rodziny i zajmowania się dziećmi, mają pretensje, że kobieta prosi ich o pieniądze na jedzenie. Wielu z nich pije najtańszy alkohol i stosuje przemoc wobec żony. Nie wiem jak jest we wszystkich domach...
Najnowsze posty

26.02.2024

       Już coraz bardziej zbliżam się do końca mojego pobytu w Dilla, pozostało mi jedynie sześć tygodni. Nie jest tu tak ciężko jak myślałam. Wydawało mi się, że będzie znacznie gorzej. Co prawda na początku wpadałam w panikę, że mam wszy albo inne pociechy na ciele, ale już mi przeszło. Robaków cały czas nie chciałabym mieć, ale jak widzę je u moich dzieci, to w nocy nie budzę się już z przerażenia, że coś po mnie chodzi. Nie boję się też tego, co przed wyjazdem najbardziej mnie stresowało, że sobie nie poradzę i będę bezużyteczna. Ze wszystkim sobie radzę, nawet bardzo dobrze bym powiedziała. Nigdy nikogo niczego nie uczyłam, a tutaj dzieci ode mnie bardzo szybko wszystko łapią i cieszę się, jak z dnia na dzień coraz lepiej sobie radzą z angielskim i matematyką. Jestem z nich dumna i mimo moich krzyków na moje aniołki, coraz bardziej się do nich przywiązuje. Panuje tu dość duża bieda, dzieci chodzą brudne, głodne i mają pasożyty na ciele, ale sama tego wszystkiego...

23.02.2024

  Przez ten cały okres, kiedy nie pisałam wydarzyło się bardzo wiele. Wyjechała Caro z Koro podbijać safari w Kenii, przyjechali i wyjechali moi rodzice oraz Mary Ivone z Mary Angela, siostra Helena zmieniła placówkę i najistotniejsze z mojego punktu widzenia - wyjechała Olesia. Koniec końców zostałam sama w wielkim domu dla wolontariuszy. W Etiopii poznałam bardzo wiele osób, które przyjechały tutaj pomagać. Każdy z nich był inny, każdy z nich miał swoją historie, każdego inaczej się słuchało i u każdego z nich co innego się zauważało.   Caro nauczycielka z Chile, oszczędzała 2 lata, żeby tu przyjechać. Na samym początku, kiedy przyjechałam zrobiła jedną rzecz, która ukształtowała moje podejście do mieszkania z innymi wolontariuszami. Caro ściągnęła i poukładała moje suche pranie. Chciała zrobić swoje i nie czekała na mnie, żebym wzięła swoje rzeczy ze wspólnej przestrzeni, ani też nie poprosiła mnie żebym sama to zrobiła, po prostu bez pretensji mnie w tej czynności wyręcz...

11.12.2023

    W tym tygodniu poza spotkaniem z ambasadorem, z Meheret uciekłyśmy trzy razy z ogrodu, żeby poprzymierzać sukienki. Niechcący trzy razy. Poszłybyśmy tylko raz, ale pierwszego dnia nie miałam ze sobą telefonu (a wiadomo chciałyśmy porobić sobie zdjęcia), drugiego razu pani od sklepu wracała już do domu, na szczęście za trzecim razem udało nam się uwiecznić nasz dowód zbrodni. Któregoś dnia tak jak zawsze, z Meheret czyściłyśmy grządki, nagle moja towarzyszka zaczęła opowiadać, że dzisiaj w Dilla jest święto regionalne i że w sklepie przy klinice znajdują się typowe dla tego regionu sukienki. Nawet nie wiedziałam, że na terenie naszej placówki jest jakiś sklep, ale jak spojrzałam w błyszczące oczy Meheret to coś czułam, że zaraz nawet się dowiem jak wygląda tenże butik od środka. Tak więc już po chwili sprintem biegłyśmy w jego stronę, niespostrzeżone prawie przez nikogo. Sklep był zamknięty, ale pani która jest za niego odpowiedzialna, też obsługuję tutejszą a la kawia...

07.12.2023

  Nasza siostra Helena bardzo chciała pojechać do ambasady, aby świętować w listopadzie dzień odzyskania przez Polskę niepodległości. Do Etiopii przyjechałam trzeciego listopada, bankiet miał się odbyć szesnastego. Przez te dwa tygodnie koncepcje zmieniały się parę razy, wtedy to mnie jeszcze bawiło, ale teraz już się przyzwyczaiłam, że tutaj nie ma co planować, bo zawsze i tak wyjdzie inaczej. Nie ma się co nastawiać, ani absolutnie denerwować, że coś nie idzie zgodnie z planem, bo planu tutaj po prostu nie ma. Tak więc po paru dniach mojego pobytu w Dilla, dowiedziałyśmy się, że siostra wyjeżdża do innej placówki i niewiadomo na jak długo. Z wiązku z tym z wielkim smutkiem siostra stwierdziła, że chyba niestety nie pojedziemy do ambasady (ale po jej twarzy widziałam, że jeszcze się nie poddaje). Po paru dniach kiedy siostra wyjechała, dowiedziałyśmy się, że niedługo jednak do nas wraca. Tak jak przypuszczałam siostra miała nowy plan, pojedziemy ją odebrać do Gubre, a potem prosto...

03.12.2023

      Wróciłam właśnie z kościoła. W Etiopii obowiązuje kalendarz etiopski, a nie nasz gregoriański. Jest rok 2016, więc jestem tu szczęśliwą 19 – latką, której na twarzy powoli odznaczają się lata w postaci zmarszczek. Sylwester mnie ominą, ponieważ Nowy Rok zaczął się tu we w rześniu. Godziny też są inne, pierwsza godzina to nasza 6 rano, wtedy zaczyna się robić jasno. Więc jak mam zajęcia z Meheret na jedenastą to znaczy, że tak naprawdę na 17:00 (sama Meheret mnie tego nauczyła, moja etiopska przewodniczka). Z kolei rok liturgiczny jest tutaj tydzień do tyłu, więc dopiero dzisiaj obchodziliśmy święto Chrystusa Króla, a adwent zaczniemy chyba za dwa tygodnie. Święta też pierwszy raz w życiu będę obchodziła 6 stycznia. Etiopczycy są głównie wyznania prawosławnego, ale w naszym Dilla jest wielu protestantów, trochę muzułmanów i katolików (w całym kraju niecały 1%). Bardzo podoba mi się tu wszechobecna tolerancja, nie zauważyłam tu żadnych uprzedzeń wynikających z różnicy...

01.12.2023

Władza jest bardzo niebezpieczna. Niektórzy ludzie dążą do niej specjalnie, pragną jej mieć coraz więcej. Inni dostają ją ze względu na sytuację życiową, w której się znaleźli, zazwyczaj wiąże się to z posiadanym majątkiem, nazwiskiem, wybitnymi umiejętnościami. Wydaję mi się, że już samo dążenie do posiadania coraz większej władzy nad innymi jest przejawem dużej pychy u człowieka, a dla tych którzy nie dążą, ale przez okoliczności życiowe ją mają dla tych również jest ogromnym niebezpieczeństwem, ale też możliwością żeby zostać świętym. My wszyscy jesteśmy sprawdzani codziennie, co z daną nam władzą robimy, bo każdy praktycznie codziennie znajduję się w sytuacji kiedy ma władzę nad kimś innym (większą lub mniejszą, ale ma). Przejawia się to w różnych sytuacjach ktoś poprosi nas o pomoc, bo mamy większe doświadczenie albo po prostu potrafimy coś zrobić, a ta druga osoba tego jeszcze nigdy nie robiła. Teraz pytanie jak naszą władzę wykorzystamy, czy pomożemy czy raczej odmówimy. Jeżel...